Zbigniew Ho³dys - Bla, bla, bla lyrics
rate meJak co rok
Na szosie z³apie jaki¶ autostop
Jak dobrze trafi to facet zafunduje jej hotel
Na wybrze¿e dotrze za dni piêæ czy sze¶æ
Ukochany jej bas gitarzyst± jest w zespole
Który gra pod wielkim namiotem
Ucieka od bla, bla, bla
Bla, bla, bla,
Bla, bla, bla,
Blaaaa - do¶æ ju¿ tego ma
Samotny jak James Dean
I blady tak jak ¶nieg
Za rêkaw z³apa³ mnie i szeptem co¶ mi rzek³
Zapamiêta³em to bo ka¿de s³owo brzmia³o jak nokaut
¯e niecierpliwy jest i jak kula w spluwie dr¿y
Bo znalaz³ wreszcie cel
I w³a¶nie w sercu mym umie¶ci go
Jaki¶ nowy Humphrey Bogart
Kto¶ powie bla, bla, bla
Bla, bla, bla,
Bla, bla, bla,
Blaaaa - a w tym sensu brak
Przydarzy pewnie siê
Noc co drugiemu z was
Bêdziecie dzieci mieæ za 18 lat
Znajdujcie dla nich czas i próbujcie je zawsze zrozumieæ
Na nic bicie w twarz, bykowiec albo kij
By nie wyrós³ wam bandyta albo ¶wir
Daj swemu dziecku to czego dzi¶ tobie brakuje
Nie tylko bla, bla, bla
Bla, bla, bla,
Bla, bla, bla,
Blaaaa - od najm³odszych lat
Nie tylko bla, bla, bla
Bla, bla, bla,
Bla, bla, bla,
Blaaaa - tak po ca³ych dniach
Bla, bla, bla
Bla, bla, bla,
Bla, bla, bla,
Blaaaa - tylko serca brak